Ciasteczka "Kombos szczęścia"

Atrybutami jesiennej pory są:
a) tony orzechów piętrzące się na strychu,
b) zimko,
c) coraz dłuższe wieczory.

Wszystkie wyżej wymienione sprowadzają się do jednego rozwiązania: jazz + kocyk + herbata + ciasteczka. Mając strasznego głoda na słodkie postanowiłam zrobić ciacha z tego co mam. Wyszły tak:



Potrzebne były takie rzeczy:

szklanka płatków owsianych
cukier trzcinowy
1/2 szkl orzechów włoskich
1/3 szkl orzechów ziemnych
1/2 szkl rodzynek
1/3 szkl pestek słonecznika
1/2 szkl oleju
1 szkl mąki
3 jajka
cukier waniliowy
proszek do pieczenia
cynamon
imbir ok 4 cm (ew. w proszku)
skórka z 1/2 pomarańczy

Robi się tak:

Najpierw jest ta nudniejsza część i żmudna praca bo wszystkie orzeszki trzeba roztłuc i wyłuskać.



Jak już wszystkie orzeszki są gotowe, to rodzynki zalewamy wrzątkiem żeby się namoczyły.

Potem płatki owsiane w garnuszku podsmaża się na odrobinie oleju (np. rzepakowy) - tylko tyle, żeby się nie spaliło. I do tego trzeba dosypać ze 2-3 łyżki cukru trzcinowego - tyle żeby się płatki równomiernie obkleiły. Jak płatki się zarumienią to znaczy, że starczy.

Przesypać wszystkie suche składniki do miski i wymieszać. Zetrzeć skórkę z pomarańczy, imbir wycisnąć przez praskę (albo sypnać suchego), dobrawić obficie cynamonem. Potem stopniowo dodawać olej i jajka, żeby powstała zbita kleista masa (jak snickers). Na końcu zostaje tylko formowanie ciasteczek - warto posmarować ręce olejem, żeby się tak strasznie nie przyklejało i wychodziły równe kuleczki. Z drugiej strony suchymi rękami wychodzą fajne jeżyki, ale łatwo o załamanie nerwowe z tą mazią.

Piec w 200'C przez ok 15 (aż orzeszki ziemne się zarumienią).

Ogólnie smakowało :)




3 komentarze:

chwilka pisze...

yyyy murator? biennale w wenecji? ... jakby co, polecam również "śmierć w wenecji "... bardzo

a. pisze...

nie ma to jak dobry stary murator jako podkładka do rozbijania orzechów :) że też znowu przeoczyłam śmierć w wenecji ostatnimi czasy - halołin byłoby doskonałym pretekstem do nadrobienia takich zaległości.

Natalia pisze...

za każdym razem jak oglądam Twoje piękne zdjęcia to mam ochotę się do Ciebie wprowadzić! :)